Jednym z rywali reprezentacji Polski w finałach mistrzostw świata w Katarze została Arabia Saudyjska. Reprezentacja tego kraju nie należy do światowych potentatów. Sami Saudyjczycy walczą jednak o to, aby przekonywać do siebie najlepszych. Nie zawsze im to wychodzi.
Półwysep Arabski od dawna ma do zaoferowania najlepszej europejskiej piłce aspekt nie do podważenia – gigantyczne pieniądze. A że przy tym sami Arabowie chcą rozwijać u siebie kulturę oglądania futbolu na najwyższym poziomie, to skrzętnie korzystają z okazji.
Na początek postanowili zorganizować u siebie Superpuchar Włoch. Juventus i Milan, w walce o to trofeum za 2018 rok, pojawili się na stadionie King Abdullah Sports City w Dżuddzie. Wyprawa utytułowanych włoskich klubów do Arabii spotkała się jednak z gigantycznym oporem, nawet ze strony... włoskiego rządu.
Ówczesny wicepremier Italii, Matteo Slavini – prywatnie wielki kibic Milanu – protestował wobec zorganizowania meczu w kraju twardo przestrzegającym surowych muzułmańskich restrykcji. – Jest mi przykro, że klub, któremu kibicuję, zgadza się na taki wstyd. Nie jestem prezesem Milanu czy Juventusu, ale powinni o tym pomyśleć. Superpuchar Włoch powinien być rozgrywany we Włoszech, a tych kilka milionów euro więcej można zarobić w inny sposób. Ja tego meczu nawet nie obejrzę. To ohyda – grzmiał polityk.
Ostatecznie wszystko odbyło się zgodnie z planem, w Arabii Saudyjskiej, podobnie jak rok później mecz Juventusu z Lazio. Potem na przeszkodzie stanął wybuch pandemii koronawirusa, jednak Saudyjczycy nie ograniczyli się wyłącznie do włoskiej piłki. Postanowili zaprosić do siebie także prawdziwych gigantów – Real Madryt i FC Barcelona, a więc Superpuchar Hiszpanii.
Na mocy kontraktu zawartego aż do 2029 roku, Hiszpanie mają zarobić od swoich saudyjskich partnerów około 300 milionów euro. Na nic nie zdały się apele nawet i samych piłkarzy, którzy protestowali przeciw rozgrywaniu istotnych spotkań z dala od kraju. – Mecze tutaj pozbawione są sensu – skwitował piłkarz Athleticu Bilbao, Raul Garcia.
Innego zdania był jednak trener Realu, Carlo Ancelotti. – Na trybunach pojawiło się wielu naszych kibiców, także dużo fanów Barcelony – postanowił zaznaczyć włoski szkoleniowiec. Na ile jednak było w tym gry, a na ile faktycznego uznania dla turnieju organizowanego w Arabii Saudyjskiej, to już musi odpowiedzieć sobie każdy kibic.
Faktem jest, że Saudyjczycy także za pomocą piłki nożnej chcą ocieplić swój wizerunek i sprawić, by postrzegano ich inaczej niż jako kraj stosujący reżim polityczny. I państwo, które nie przestrzega podstawowych praw człowieka. Droga do tego jednak jest bardzo daleka, skoro w dalszym ciągu panują tam problemy choćby z takimi kwestiami jak wpuszczanie kobiet na trybuny stadionów.
W drodze do celu władzom Arabii Saudyjskiej ma pomóc także między innymi kupno Newcastle United. Angielski klub od kilku tygodni jest we władaniu saudyjskiej rodziny królewskiej (w rozmowie z TVPSPORT.PL ekspert obszernie wyjaśnił, do czego Saudyjczykom potrzebna była taka inwestycja).
���� Saudi Arabia are the final team in Group C! They will sit in spot C2
— FIFA World Cup (@FIFAWorldCup) April 1, 2022
�� �������� ��������������: 49
�� �������� ������������: Round of 16 (1994)
�� ����������: Hervé Renard@SaudiNT | #FinalDraw pic.twitter.com/h9GCBztkNe
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!